2009-09-15/26

Urlop w Bieszczadach

Bieszczady są kolejowo upośledzone - nie sposób tam w żaden ludzki sposób bezpośrednio dojechać pociągiem, a na obu bieszczadzkich liniach - do Łupkowa i Krościenka, ruch jest tak znikomy, że można uznać go za nieistniejący. Z drugiej strony - jak się już uda tam (autobusem, samochodem, pieszo) dotrzeć - można zażyć rzadkiej przyjemności podróży Bieszczadzką Kolejką Leśną. Co jest gratką nie lada. Planując podróż z Wrocławia do Cisnej z początku zakładałem dojazd pociągiem do Zagórza lub Sanoka, a tam przesiadkę na autobus. Mój kolejowy fanatyzm zaprowadził mnie jednak w las iście bieszczadzki - chcąc w ten sposób jechać, na podróż trzeba by przeznaczyć ponad dobę i po drodze nocować w Rzeszowie, Jaśle, Krakowie albo jeszcze gdzie indziej.

Podróżowanie koleją po Polsce to zajęcia dla wytrwałych i cierpliwych. No, dobrze. Może przesadziłem. Są bardzo nieliczne trasy i relacje, w których pociągi są dobrą i niedrogą alternatywą dla samochodów i autobusów. Ale ogromne obszary naszego kraju to z punktu widzenia podróżnika kolejowego pustynia. Najgorsze, że w wielu przypadkach ta pustynia pokrywa się z miejscami bardzo atrakcyjnymi turystycznie. Zakopane, Szklarska Poręba, Kudowa, Duszniki, Świeradów, Karpacz, całe Bieszczady i Roztocze, ale także Mazury czy Łeba. Tak z głowy i bez zastanowienia rzuciłem kilka nazw, kojarzących się z wypoczynkiem i turystyką, a jednocześnie dla każdego zainteresowanego koleją znanych z niemożności (bądź okrutnej ciężkości) dojechania pociągiem. A ja jeszcze chciałem, żeby ta podróż była względnie tania, czyli bez konieczności wsiadania do prestiżowych wagonów PKP Intercity. I tak to w końcu znalazłem się w skajowym EN57 Przewozów Regionalnych, czyli InterREGIO relacji Wrocław - Rzeszów.

Podróż przebiegała sprawnie do Katowic. Na znanym z kosmicznych prędkości odcinku Katowice - Mysłowice - Jaworzno Szczakowa pociąg nabrał czterdziestominutowego opóźnienia, które do końca trasy udało się o połowę zredukować. Między Wrocławiem a Krakowem pasażerów sporo, prawie wszystkie miejsca siedzące zajęte. Dużo, jak to w IR, problemów biletowych - ludzie kupują bilet na pośpieszny i wsiadają do IR (bo to przecież pośpieszny, skoro jedzie do Rzeszowa i nie staje po wioskach), kupują też bilety na osobowy i wsiadają do IR (bo skoro ma skajowe siedzenia i skład w żółto-niebieskie paski to musi osobowy). Od Krakowa do Rzeszowa pustki w wagonach - ale na tym odcinku było największe opóźnienie, więc ludzi zabrał wcześniejszy pociąg. W Rzeszowie szybka przesiadka na autobus PKS Rzeszów do Sanoka. Ludzi na dworcu PKS mnóstwo, autobus również przepełniony, w środku zaduch i stado stojących między siedzeniami. I korek od dworca aż do granic miasta. Podróż przez Rzeszów trwała ponad pół godziny. Równolegle do drogi biegnie linia kolejowa Rzeszów - Jasło, na której kursują dwie pary pociągów na dobę. Bo przecież nie ma potrzeby, żeby jeździło więcej. A ludzie pewnie dzień w dzień cisną się w przepełnionych autobusach i stoją w ogromnym korasie. Skoro w środku tygodnia droga była tak zapchana - co się tam dzieje w piątki? Strach pomyśleć. Swoją drogą nie spodziewałem się, że w Rzeszowie zobaczę korki większe niż w sporo od niego większym Wrocławiu. No, ale Wrocław ma tramwaje i pociągi podmiejskie. A Rzeszowowi czy Lublinowi powinny wystarczyć busy. Tak twierdzi Aron z Parczewskiego Instytutu Transportu Zbiorowego, a jego poglądy, zdaje się, podzielają lokalne władze.

Dzięki brawurowej jeździe wąsatego kierowcy autobus z Rzeszowa dojechał do Sanoka z minimalnym opóźnieniem. I udała się przesiadka na ostatni bezpośredni autobus z Sanoka do Cisnej. Przesiadka z autobusu na autobus! HA! Ponoć autobusy mogą zastąpić pociągi i nikt nie zauważy różnicy. Tylko spróbujcie znaleźć w Internecie połączenie z przesiadkami między różnymi przewoźnikami. A tych mamy na pęczki. Kolej, jak by niewydolna i rzadko kursująca nie była, ma łatwy w obsłudze i często aktualizowany rozkład internetowy. I mimo nie najlepszych stosunków między głównymi spółkami przewozowymi, zawiera on informacje o pociągach wszystkich przewoźników, prowadzących regularne przewozy pasażerskie. A autobusy? Jest niby Ogólnopolski Rozkład Jazdy Autobusów, ale cóż to za rozkład, w którym samemu trzeba wybierać, gdzie się przesiadać (a przystanków jest kilkanaście tysięcy), czyli de facto wiedzieć przed rozpoczęciem poszukiwań, jak kursują autobusy w danej okolicy. Toż gdybym to wiedział, to bym nie szukał w Internecie rozkładu. Są jeszcze rozkłady - lepsze lub gorsze (przeważnie gorsze i często nieaktualne) na stronach poszczególnych PKS-ów. Busiarze to już w ogóle dżungla, do której bez maczety ani rusz. Część rozkładu po prostu nie ma - nawet na przystankach. Odkryłem przy okazji stronę e-podróżnik, mającą ambicje stania się centrum informacji o połączeniach kolejowych, autobusowych i busowych. Niby jest tam wyszukiwarka. Niby nawet sama znajduje połączenia, bez wskazywania miejsca przesiadki. Niestety - nie ma tam rozkładów wszystkich przewoźników. Są pociągi Przewozów Regionalnych, są niektóre PKS-y, są niektórzy busiarze. Nic, tylko kupić sobie samochód. Kilka obrazków z pustego dworca PKP w Sanoku i sąsiadującego z nim ruchliwego dworca autobusowego poniżej.

2009_09_22_10_50_43_sanok-dworzec_pkp.jpg2009_09_22_10_51_36_sanok-dworzec_pkp.jpg2009_09_22_10_54_03_sanok-dworzec_pkp.jpg2009_09_22_10_54_30_sanok-dworzec_pkp.jpg2009_09_22_10_54_44_sanok-dworzec_pkp.jpg2009_09_22_10_58_18_sanok-dworzec_pkp.jpg2009_09_22_11_00_58_sanok-dworzec_pkp.jpg2009_09_22_11_01_08_sanok-dworzec_pkp.jpg2009_09_22_11_03_26_sanok-dworzec_pks.jpg2009_09_22_11_04_57_sanok-dworzec_pks.jpg2009_09_22_11_09_31_sanok-dworzec_pks.jpg

Podróż autobusem z Sanoka do Cisnej to jak lot na inną planetę. Sanok jest normalnym miastem - jest tam nawet dworzec kolejowy (do którego prawie nie sposób dojechać pociągiem, ale jest). Za Sanokiem autobus jedzie kawałek ruchliwą drogą krajową, ale potem skręca z niej i zanurza się stopniowo w Bieszczady. Dosłownie zanurza. Lasy, lasy, lasy. Kilometry lasów. Wsie, których nie ma. Mijamy tablicę z nazwą miejscowości, i dalej jedziemy przez las. Po jakimś czasie mijamy kolejną, i dalej jedziemy przez las. Cisza. Żadnych świateł na horyzoncie. Ciemno i doskonale widoczne gwiazdy na niebie. Koniec świata. Taki prawdziwy, na jaki zawsze chciałem dotrzeć. W Cisnej jest jeden bankomat. A jak w jednym sklepie nie można płacić kartą, to znaczy, że w pozostałych trzech, w których teoretycznie można, też nie można. Bo nie działa. Komunikację autobusową obsługuje Veolia Transport Bieszczady - czyli przejęty przez międzynarodowego potentata dawny PKS. Sanok w pobliżu, więc wszystkie autobusy Veolii to autosany, dobrze sobie radzące na krętych i stromych drogach (wjazd do Cisnej od strony Baligrodu to mocne przeżycie dla ludzi o słabych żołądkach). Autobusy kursują punktualnie i nie są odwoływane, ale poza ścisłym sezonem wakacyjnym (czyli lipcem i sierpniem) jest ich mało, a na niektórych odcinkach (np. popularna wśród turystów trasa Wetlina - Ustrzyki Górne - Wołosate) nie kursują w ogóle. Za to te jeżdżące całorocznie oprócz pasażerów przewożą urzędowe przesyłki i korespondencję. Zajeżdża sobie taki autosan na przystanek, wysiada pan kierowca, otwiera bagażnik (ten, w którym powinny leżeć sakwojaże pasażerów) i wyciąga paki i worki z listami. Są też jacyś busiarze. Jeżdżą jak chcą i kiedy chcą - nie mają żadnego rozkładu, więc ani razu z ich usług nie skorzystałem. Jedyny busiarz zasługujący na (ograniczone) zaufanie to firma San Bus, której busiki i autobusy kursują na regularnej linii z Ustrzyk Górnych do Krakowa. I mają wywieszony na przystankach rozkład, którego w miarę się trzymają. Jak zauważyłem, jeżdżą z reguły pełne, więc zapotrzebowanie na takie kursy jest. Mimo to żadne dalekobieżne autobusy, poza San Busem, z Cisnej po 31 sierpnia nie kursują. PKS-y, podobnie jak PKP, cierpią jeszcze często na paskudną chorobę niedasizmu.

Miłą niespodzianką okazał się fakt, że domek, w którym przyszło mi w Cisnej pomieszkiwać, stał sobie tuż obok wąskotorowej linii Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej. Dzięki czemu prawie codziennie przez okno można było obserwować przejazdy turystycznych pociągów z Majdanu do Przysłupa i z powrotem.

2009_09_18_13_11_02_cisna-domek.jpg

Czasem przemykały samotne lokomotywy. A parę razy widziałem też drezynę. Kolejnym plusem (poza faktem, że domek był uroczy i bardzo miło się tam mieszkało) była bliskość przystanku kolejowego. Idąc do centrum Cisnej, trzeba było koło niego przejść. A w krzaczyskach przy torach co rano zbierali się panowie wątpliwej świeżości. I skoro świt wyciągali karty oraz miejscowe tanie wino "Dwie Beczki". Tak im płynął dzień. Ciekawe, że kolej, czy to we Wrocławiu, czy w Szczecinie, czy w Cisnej, przyciąga podobnych ludzi... Kilka fotografii z przystanku BKL w Cisnej poniżej. Na jednej, gdy się dobrze przypatrzeć, widać nawet śpiącego w trawce przy torach konsumenta Dwóch Beczek.

2009_09_16_11_19_06_cisna-stacja.jpg2009_09_16_11_19_48_cisna-stacja.jpg2009_09_16_11_19_56_cisna-stacja.jpg

Jak widać, w centrum Cisnej jest tylko przystanek kolejki. A czytałem, że jej główna stacja znajduje się właśnie w Cisnej. Więc gdzie ta stacja, skoro nie tutaj? Ano w Majdanie, około dwóch kilometrów na zachód od Cisnej właściwej. Po półgodzinnym spacerze drogą na Komańczę i Duklę, która zresztą biegnie wzdłuż torów i w pewnym momencie je przecina, dochodzimy do stacji Majdan.

2009_09_16_12_08_20_cisna-majdan.jpg2009_09_16_12_09_28_cisna-majdan.jpg

Ciekawa rzecz - na nowych tablicach, przybitych do starych słupów, widnieje napis "stacja Majdan", natomiast na starym, drewnianym budynku stacyjnym stoi jak wół "Cisna". Czyli albo kiedyś nie było przystanku "Cisna" w Cisnej, a stacja znajdowała się dwa kilometry od centrum wsi (niech sobie ludzie pochodzą do pociągów), albo po przejęciu kolejki przez Fundację BKL nazwę stacji zmieniono, żeby nie było w rozkładzie dwóch przystanków o tej samej nazwie. W każdym razie stacja Majdan oficjalnie może pochwalić się dwiema nazwami. Według dostępnego w Internecie, jak również wywieszonego na przystanku w Cisnej, rozkładu jazdy pociągi BKL kursować miały we wrześniu jedynie w soboty i niedziele - na najpopularniejszej trasie Majdan - Cisna - Dołżyca - Przysłup. Tymczasem naprawdę widywałem je prawie codziennie. Co znaczy, że większość pociągów (przynajmniej poza ścisłym sezonem wakacyjnym) stanowią kursy na zamówienie, nie ujęte w rozkładzie. Bo w lipcu i sierpniu pociągi ogólnodostępne planowo jeżdżą codziennie. Stacja Majdan leży na uboczu, więc panuje tam typowo bieszczadzka cisza i spokój, zakłócana czasem szumem wiatru i hałasem przejeżdżających pobliska drogą ciężarówek. Bywają jednak momenty, gdy na parking zajeżdża stado autokarów, wokół stojących na stacyjnych torach zabytkowych wagonów znienacka robi się gęsto od ludzi, do toalety ustawia się kolejka, małe muzeum w budynku dworcowym pęka w szwach. A sklepik z pamiątkami zarabia. Oczywiście dzieje się tak, gdy ze stacji ma odjechać pociąg w kierunku Przysłupa lub Balnicy. Majdan leży pośrodku linii, biegnącej niegdyś z Rzepedzi w kierunku wschodnim - przez Smolnik, Wolę Michową, Balnicę, Cisną, Przysłup, aż za Wetlinę. Kolejka przez lata służyła głównie do wywozu z bieszczadzkich lasów drewna, które następnie przetwarzano w zakładach w Rzepedzi. Jej znaczenie spadało w miarę rozbudowy asfaltowych dróg. Przestała być potrzebna, gdy po zmianie ustroju upadły zakłady drzewne. Przez kilka lat tory sobie spokojnie zarastały, na szczęście linią i taborem zaopiekowała się Fundacja Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej. Która od kilku lat przywraca przejezdność kolejnym odcinkom linii. Obecnie pociągi kursują na odcinku Smolnik - Majdan - Przysłup. Oczywiście nie ma bezpośredniego połączenia tej relacji. Lokomotywy i wagony mieszkają w Majdanie, i stąd też startują wszystkie pociągi. Poza tym można tam napić się piwa pod parasolem, kupić bieszczadzkie pamiątki, no i, oczywiście, pooglądać samą zabytkową stację i kolekcję ciekawych wagonów towarowych. Osobowych można nie zastać, bo wożą ludzi. Obrazki z Majdanu poniżej.

2009_09_16_12_25_42_majdan.jpg2009_09_16_12_31_46_majdan.jpg2009_09_16_12_36_08_majdan.jpg2009_09_16_12_40_47_majdan.jpg2009_09_16_12_41_59_majdan.jpg2009_09_16_13_00_42_majdan.jpg2009_09_16_13_01_02_majdan.jpg2009_09_16_13_08_51_majdan.jpg2009_09_16_13_10_45_majdan.jpg

Przespacerowawszy się w środku tygodnia do Majdanu, ujrzawszy te wszystkie wspaniałości tam zgromadzone, przyglądając się odjazdowi wynajętego dla turystów pociągu i podziwiając codziennie przez okno przejazdy podobnych pociągów nabierałem coraz większego apetytu na podróż. Wreszcie doczekałem się weekendu. W sobotę trzeba było wstać wcześnie. Planowo pociąg z Majdanu do Przysłupa odjeżdżał o 10, ale do tego Majdanu trzeba było jeszcze z Cisnej dojść. No i zakładałem, że chętnych na podróż może być więcej, więc lepiej pojawić się pół godziny wcześniej, żeby spokojnie kupić bilety. Chętnych rzeczywiście było więcej. Więcej niż się spodziewałem. Biletów na jedyny planowy pociąg do Przysłupa już nie było, a przed kasą kłębił się gniewny tłum. Wspaniale. Pan sprzedający bilety zamknął kasę i gdzieś poszedł. Ludzie stali dalej. Pan wrócił po kilku minutach z informacją, że mamy wyjątkowe szczęście, albowiem dzisiaj pojedzie również zamówiony przez jakąś grupę pociąg do Balnicy, więc będzie można dopiąć do niego wagony i dzięki temu wszyscy chętni odbędą podróż wąskotorową przez Bieszczady. Po czym otworzył z powrotem kasę i przystąpił do sprzedaży biletów. Bilety wyglądały podobnie, jak bilety wstępu do rozmaitych parków narodowych. Kolorowy kartonik ze zdjęciem pociągu BKL + paragon z kasy fiskalnej. Kasy, dodam, przenośnej, którą po zakończeniu sprzedaży na miejscu pan zabiera ze sobą, wsiada z nią do pociągu, aby móc po drodze sprzedać bilety ewentualnym dosiadającym. Normalny bilet do Balnicy i z powrotem kosztował 15 zł, ulgowy 11 zł - dla mnie ceny jak najbardziej do przyjęcia. Dzięki niespodziewanemu powodzeniu pociągu do Przysłupa (pogoda była, mimo jesieni, przepiękna, pewnie dlatego tylu chętnych) mogłem przyjechać się do Balnicy. Dokąd rozkładowe pociągi we wrześniu nie jeździły. A jutro trzeba wstać wcześniej, być na stacji godzinę przed odjazdem, kupić bilet do Przysłupa i w ten sposób mieć zaliczone oba kierunki. Ha! Nie ma tego złego... Punktualnie o 10 odjechał pełny ludzi pociąg do Przysłupa, zestawiony z czerwonej Lyd2 i sporej ilości przewiewnych, letnich wagonów bez okien. Nasz pociąg miał ruszyć o 10:15, z niebieską Lyd2 (reklamującą Husqvarnę) na czele. Niestety, na doczepkę do zamówionego składu letnich wagonów już nie starczyło, przyszło się zatem zapakować do zwykłych, z oknami i drewnianymi siedzeniami w środku. Bardzo podobnymi do siedzeń w starych tramwajach typu N. Grupa, która zamówiła przejazd, miała do swojej dyspozycji wagony letnie. Co oczywiście spowodowało parę spięć między pasażerami a obsługa pociągu. Tłumaczenie, że ktoś sobie taki skład wcześniej zamówił, a na bilecie nie ma informacji o rodzaju wagonu, jakoś do ludzi nie docierało. Podobnie jak fakt, że gdyby nie ta zamówiona grupa, pociągu pewnie w ogóle by nie było, i marudy z krytych wagonów nie pojechałyby wcale. Poniżej kilka obrazków z sobotniego poranka na stacji Majdan.

2009_09_19_09_56_03_majdan.jpg2009_09_19_09_56_57_majdan.jpg2009_09_19_10_01_23_majdan.jpg2009_09_19_10_04_47_majdan.jpg2009_09_19_10_15_58_majdan.jpg2009_09_19_10_17_17_majdan.jpg

Podróż bieszczadzką kolejką trzeba przeżyć. Opisywać ją trudno, już lepiej narobić zdjęć i pokazać zamiast trzepać jęzorem czy klepać w klawisze. Ostry czad w każdym razie dla każdego, nie tylko fanatyka kolei. Większość pasażerów zatłoczonego pociągu (a jechały całe rodziny, ludzie w każdym wieku i z różnych stron świata) wyglądała na absolutnie zachwyconych. Pasażerowie spędzali całą podróż w oknach, okupowali przedsionki wagonów, by choć przez chwilę postać w otwartych drzwiach czy posiedzieć na stopniu. Pogoda była przecudna a widoki wspaniałe. Marzenie. Stacja Balnica leży przy samej granicy ze Słowacją, jechało też z nami kilku Słowaków, którzy po dojechaniu do Balnicy wysiedli i poszli "do siebie". Jak widać, nawet taki turystyczny pociąg może pełnić funkcje komunikacyjne. :) Ciekawostką w Balnicy jest też żółty szlak turystyczny do Woli Michowej, który od stacji przez spory kawałek wytyczono... torami kolejki. A oznaczenia szlaku namalowane są na podkładach. Podróż do Balnicy trwa niecałą godzinę, a podczas niej zrobiłem więcej zdjęć, niż podczas niektórych całodniowych wyjazdów. Po dojechaniu na miejsce pociąg stoi przez mniej więcej pół godziny na stacji, lokomotywa w tym czasie objeżdża skład, defilując przed tłumem pstrykających zdjęcia, jest doczepiana z drugiej strony pociągu, i natychmiast po zatrzymaniu (ciuchcia! ciuchcia!) opanowywana przez dzieci i ich mamusie i tatusiów. W końcu fotka z "ciuchcią" to marzenie każdego sześciolatka. Nieopodal stacji znajduje się sklep spożywczy, gdzie pognała spora część nie posiadających dzieci pasażerów, prawdopodobnie liczących na korzystne ceny napojów wyskokowych. Ja wykorzystałem postój w Balnicy na sfotografowanie wnętrza wagonów. Podróż powrotne, mimo że dokładnie tą samą trasą, wyglądał podobnie - wszyscy w oknach i drzwiach, pstrykające aparaty, zachwyt w oczach starszych i młodszych. Parę obrazków z tej czarodziejskiej podróży poniżej, w galerii jest znacznie więcej, a jak ktoś chce jeszcze więcej, to niech do mnie napisze. :)

2009_09_19_10_31_58_majdan-balnica.jpg2009_09_19_10_33_12_majdan-balnica.jpg2009_09_19_10_34_04_majdan-balnica.jpg2009_09_19_10_38_30_majdan-balnica.jpg2009_09_19_10_43_51_majdan-balnica.jpg2009_09_19_10_44_21_majdan-balnica.jpg2009_09_19_10_46_09_majdan-balnica.jpg2009_09_19_10_59_00_balnica.jpg2009_09_19_11_05_01_balnica.jpg2009_09_19_11_08_34_balnica.jpg2009_09_19_11_12_53_balnica.jpg2009_09_19_11_24_03_balnica-majdan.jpg2009_09_19_11_26_04_balnica-majdan.jpg2009_09_19_11_29_50_balnica-majdan.jpg2009_09_19_11_41_46_balnica-majdan.jpg2009_09_19_11_42_01_balnica-majdan.jpg2009_09_19_11_45_42_balnica-majdan.jpg2009_09_19_11_47_34_balnica-majdan.jpg2009_09_19_11_50_19_balnica-majdan.jpg2009_09_19_11_53_03_majdan.jpg2009_09_19_11_58_11_majdan.jpg

Jako się wcześniej rzekło, w niedzielę plan był taki: zaliczyć linię BKL w stronę Przysłupa. Oczywiście po sobotniej podróży do Balnicy mój apetyt na to zaliczenie wzrósł okrutnie. Trudna sprawa - wstać w niedzielę, w dodatku podczas urlopu, o siódmej rano. Ale czego się nie robi dla realizacji ambitnych planów... Poranek był zimny - to jednak już jesień, pogoda piękna - fakt, ale słońca wschodzi dużo później niż w takim czerwcu czy lipcu. Na wagonach w Majdanie skrzyła się rosa, a do kasy powoli ustawiała się kolejka. Mimo że pociąg miał dojechać za ponad godzinę... Dobrze, że budzik w telefonie zadziałał. Biletów, jakże by inaczej, ostała się jakaś resztka, część chętnych kupiła, część dowiedziała się, że będzie dodatkowy pociąg do Balnicy. A może nawet dwa... Do Przysłupa, jako że to najbardziej chodliwa (i "prestiżowa" :>) trasa BKL, pojechał skład zestawiony z wagonów letnich (milusio) z doczepionym na końcu jednym krytym. Do którego, ma się rozumieć, prawie nikt w Majdanie nie wsiadł. Ale... Wagon się przydał. Bo do Przysłupa jedzie się przez Cisną. A nie każdemu z wypoczywających w Cisnej chciało się w niedzielę rano iść do Majdanu. Więc w Cisnej... W Cisnej było tak:

2009_09_20_10_13_35_cisna.jpg2009_09_20_10_14_09_cisna.jpg2009_09_20_10_14_31_cisna.jpg2009_09_20_10_17_22_cisna.jpg

No i był ten jeden pusty wagon na końcu. I wielki wrzask "dlaczego ten skład taki krótki!???". Chociaż wcale krótki nie był. Co zresztą kierownik pociągu usiłował rozgorączkowanym fanom podróży wąskotorowych wytłumaczyć. Że skład jest taki długi, jaki może być ze względów technicznych - linia jest górska, trudna, itd. Ale ludzie (w Polsce zwłaszcza) Swoje Wiedzą. Uraczeni informacją o dodatkowych pociągach do Balnicy pomruczeli jeszcze trochę, część rzeczywiście ruszyła do Majdanu, część została i nam pomachała, patrząc z zazdrością na tych o silnych nogach i łokciach, którzy zdołali zmieścić się do ostatniego wagonu. Do którego wsiadł też pan kierownik ze swoją przenośną maszynką do biletów. Oj, miał tam żniwo... A sama podróż do Przysłupa? Cóż tu pisać? Znowu odsyłam Was do obrazków. Trudno mi porównywać, która z tras jest bardziej malownicza. Trzeba przyjechać obie. A ja już czekam na lato 2010 i wznowienie kursów do Smolnika. Póki jest w Bieszczadach co zaliczać, jest po co żyć. :) A zanim dojechaliśmy do Majdanu, czekała nas jeszcze niespodzianka. Otóż napadli na nas bandyci z Dzikiego Zachodu. Tak, tak... ortodoksyjni Prawdziwi Miłośnicy Kolei już otrząsają się z obrzydzenia. Cepelia! Jarmark! Kpiny z Zabytkowej Kolei! Hańba! Zdrada! Targowica! Koniec Polski Niepodległej, a wszystko przez Unię i państwo ze stolicą w Tel Awiwie! Cóż... Kolej turystyczno - wakacyjna musi się sprzedawać. Pociąg z napadem sprzeda się lepiej niż pociąg bez napadu. A dzięki pieniądzom ze sprzedaży pociągów z napadem może uda się udrożnić kolejne kilometry linii. Nie mam też zresztą nic przeciwko reklamom na lokomotywach. A niebieska Lyd2 z reklamą Husqvarny jest bardzo fotogeniczna. Panowie na koniach z górami w tle też zresztą byli fotogeniczni. Znowu - odsyłam do fotek. Więc, podsumowując, napad mi się podobał - zabawa była przednia. A dzięki postojowi "w polu" mogłem też zrobić kilka zdjęć pociągu w plenerze. Z punktu widzenia ortodoksyjnych fanów kolei można taki napad potraktować jak fotostop. Plebs niekolejowy rozrywa się z kowbojami, a szlachetni miłośnicy robią Zdjęcia Pociągu. Które potem umieszczają w Internecie. :)

2009_09_20_09_54_29_majdan.jpg2009_09_20_09_55_31_majdan.jpg2009_09_20_10_02_14_majdan.jpg2009_09_20_10_12_59_cisna.jpg2009_09_20_10_17_48_cisna-przyslup.jpg2009_09_20_10_24_47_cisna-balnica.jpg2009_09_20_10_43_32_cisna-przyslup.jpg2009_09_20_10_46_06_cisna-przyslup.jpg2009_09_20_10_53_36_cisna-przyslup.jpg2009_09_20_10_54_31_cisna-przyslup.jpg2009_09_20_10_54_56_cisna-przyslup.jpg2009_09_20_11_01_03_cisna-przyslup.jpg2009_09_20_11_02_48_cisna-przyslup.jpg2009_09_20_11_05_05_cisna-przyslup.jpg2009_09_20_11_10_56_cisna-przyslup.jpg2009_09_20_11_18_54_przyslup.jpg2009_09_20_11_22_47_przyslup.jpg2009_09_20_11_23_27_przyslup.jpg2009_09_20_11_26_22_przyslup.jpg

Tym razem jechałem tylko w jedną stronę - podróż do Przysłupa była wstępem do górskiej wycieczki, więc zdjęć z powrotu pociągiem nie mam żadnych. Szkoda, że pociągi dojeżdżają tylko do Przysłupa, czyli tak naprawdę donikąd. Linia biegnie dalej, hen aż za Wetlinę, na pewno jest też przepiękna krajobrazowo, więc pewnie mnóstwo chętnych na dalszą jazdę by się znalazło. Tym bardziej, że w sezonie między Cisną a Wetliną ruch jest ogromny, busiki bezrozkładowe śmigają, autobusy też jeżdżą pełne. Mogłaby wąskotorówka służyć nie tylko rekreacyjnym przejażdżkom w tę i z powrotem, ale też wozić turystów-górzystów, ułatwiając im wędrówki. Może w przyszłości tak będzie, trzymam kciuki za Fundację BKL. To, co dotychczas im się udało, robi wrażenie. Widać, że konkretni ludzie się kolejką zajmują, więc są spore szanse na jej dalszy rozwój. Parę rzeczy oczywiście można by poprawić. Przede wszystkim kuleje promocja kolejki. Oficjalna strona internetowa jest bardzo uboga i prawie w ogóle nie aktualizowana. Ostatni "news" pochodzi sprzed prawie roku. Zanim przyjechałem w Bieszczady, przeglądając tę stronę miałem bardzo mieszane uczucia. Bo jeżeli koleją zajmują się tak jak stroną, to pewnie pociągi też raz na rok jeżdżą... I spotkała mnie miła niespodzianka. Niemniej - szkoda marnować marną promocją wielki wysiłek ludzi wkładany w udrażnianie i bieżące utrzymanie tej wyjątkowej kolei. Ktoś powie - po co się reklamować, skoro interes i tak się kręci, aż miło. Może i tak. Ale jak by się kręcił przy odpowiedniej reklamie? Tego nikt nie wie, a pewnie potrzeby finansowe fundacji są spore. Ciężko się na ten temat czegoś dowiedzieć, bo pod linkiem "fundacja" na stronie jest tylko takie coś "tekst o fundacji 2005-05-21 · 22:31 treść tekstu o fundacji". Hm... A skoro przy finansach jesteśmy - czemu w tych pociągach nikt nie sprawdza biletów? Pewnie, że większość turystów bilet kupi i jeszcze parę złotych do skarbonki w Majdanie wrzuci (bo skarbonka śliczna). Ale kto wie, ilu gapowiczów w ciągu sezonu wakacyjnego się wmieszało w tłum pasażerów i nie wzbogaciło fundacji ani o złotówkę? Ale ogólnie - jest super (nie tak jak w piosence T.Love, tylko naprawdę). Wielkie dzięki, bieszczadzka kolejko, za dwa fantastyczne dni. Na pożegnanie jeszcze kilka obrazków z linii BKL, które przy okazji górskich wędrówek zrobiłem - stacja w Woli Michowej (między Balnicą a Smolnikiem) o zmierzchu, żółty szlak po torach do Balnicy i sama Balnica, tym razem cicha i pusta, bo bez pociągu.

2009_09_21_18_52_19_wola_michowa.jpg2009_09_21_18_52_27_wola_michowa.jpg2009_09_21_18_53_51_wola_michowa.jpg2009_09_25_11_13_14_balnica-balnica_stacja.jpg2009_09_25_11_20_37_balnica-balnica_stacja.jpg2009_09_25_11_27_06_balnica-balnica_stacja.jpg2009_09_25_11_28_20_balnica_stacja.jpg2009_09_25_11_29_25_balnica_stacja.jpg2009_09_25_11_29_35_balnica_stacja.jpg2009_09_25_11_31_36_balnica_stacja.jpg

Wszystko, co dobre, szybko się kończy. Urlopy zawsze kończą się za szybko. Powrót do Wrocławia zaczął się od bardzo porannej pobudki i podróży w zamglonej ciemności rannym autobusem do Sanoka, pokonującym niewidzialne serpentyny drogi na Baligród, mimo ciemności i mgły nadzwyczaj sprawnie. Kierowców Veolia Bieszczady zatrudnia wybornych, również autobusy, nawet stare autosany, są czyste i po remoncie. Potem kawa w barze "Pod Gruszą" naprzeciwko dworca autobusowego w Sanoku (przy każdym stoliku pan z reklamówką, przed każdym panem kufel Leżajska), jedynym czynnym przybytku gastronomicznym w okolicy, potem rozsypujący się za starości autosan PKS Przemyśl do Przemyśla (droga też warta uwagi - góry, doły, zakręty i przepaście) i wreszcie InterREGIO Przemyśl - Wrocław.

2009_09_26_11_57_09_przemysl_glowny.jpg2009_09_26_11_57_57_przemysl_glowny.jpg2009_09_26_11_58_36_przemysl_glowny.jpg2009_09_26_11_59_03_przemysl_glowny.jpg2009_09_26_11_59_40_przemysl_glowny.jpg

Tym razem trafił się EN57 w wersji SPOT, czyli nieco wygodniejszy i ładniejszy. Ludzi pełno, jazda planowa do Katowic, potem coraz to inne przygody - koło Gliwic zatrzymanie pociągu przez atak hordy pseudokibiców, wybiegających ławą z otaczających tory chaszczorów, niczym bohaterska polska kawaleria. Chłopcy czekali na jakiś inny pociąg, prawdopodobnie wiozący zwolenników innej drużyny (i co, kurwa, trzeci raz mamy z tych krzaków wybiegać?) - oczywiście policji w pobliżu ani śladu, mimo zatrzymywania metodą stania na torach każdego pociągu... A potem półtorej godziny postoju w Opolu Groszowicach, bo coś tam, gdzieś tam, się stało (prawdopodobnie w Brzegu). Stały wszystkie pociągi między Opolem a Wrocławiem. W domu, zamiast po 20, byłem po 23. Tradycyjnie zapraszam do galerii ze sporą ilością zdjęć z Bieszczad i okolic. Oraz do pełnych emocji dyskusji na grupie pl.misc.kolej. I w Bieszczady. Naprawdę warto, jak mawiali panowie Najsztub i Żakowski za starych, dobrych czasów, gdy w telewizji jeszcze dało się coś obejrzeć.

Comments

Polecam przejść się torami z Smolnika aż do Rzepedzi, super wycieczka z dala od wetlińskich tłumów

Add new comment

Plain text

  • No HTML tags allowed.
  • Web page addresses and e-mail addresses turn into links automatically.
  • Lines and paragraphs break automatically.
CAPTCHA
This question is for testing whether or not you are a human visitor and to prevent automated spam submissions.