2010-08-28

(Wrocław Główny) - Gdynia Główna - Kartuzy

Ciąg dalszy programu obowiązkowego lata 2010. Po turystycznej reaktywacji warmińsko-mazurskiej, którą opisywałem w poprzedniej relacji, przyszedł czas na równie turystyczną i wakacyjną reaktywację pomorską. Sporo łączy linię nadzalewową z Elbląga do Braniewa z króciutką linią z Somonina do Kartuz. Na obu dość dawno temu zawieszono regularną komunikację pasażerską. Obie biegną przez okolice będące rajem dla oczu, wymarzone do wakacyjnych czy weekendowych wyjazdów. I wreszcie obie tylko w bijącej czołem przed bożkiem samochodyzmu Polsce mogły tak długo leżeć i rdzewieć niewykorzystywane. Wyjątkowo malowniczy odcinek Kartuzy - Lębork dalej zresztą odłogiem leży i powoli przestaje się nadawać do czegokolwiek poza rozbiórką, a między Lęborkiem a Łebą ruch jest prowadzony tylko w sezonie letnim. Uruchomienie w wakacyjne weekendy dwóch par pociągów pasażerskich z Gdyni do Kartuz nie zamyka zatem listy pomorskich linii, na które pociągi bezwzględnie wrócić powinny. Ale jest pierwsza jaskółką Wielkich Zmian. Zmian, które po uruchomieniu Pomorskiej Kolei Metropolitalnej będą ogromne, i mają szansę gruntownie zmienić pozycję transportu kolejowego na Kaszubach.

W latach 70 i 80 ubiegłego wieku, na skutek zamknięcia linii z Gdańska Wrzeszcza do Kokoszek oraz posterunku odgałęźnego w Glińczu, ograniczono, a z czasem zupełnie wyeliminowano kolej z przewozów pasażerskich na trasie Kartuzy - Trójmiasto. Wąskimi i krętymi drogami Kaszub mknęło z roku na rok coraz więcej busów, autobusów i prywatnych samochodów. Rejon Szwajcarii Kaszubskiej - zalesiony, pełen wzgórz i jezior - przyciąga turystów przez cały rok. A że okolice są piękne, a do Trójmiasta stosunkowo niedaleko, przyciąga też nowych mieszkańców, często pracujących w trójmiejskiej aglomeracji. Ruch pasażerski między Kartuzami a Gdańskiem i Gdynia rośnie z roku na rok. Niestety (do tej pory) bez udziału kolei. W roku 2010 uczyniono pierwszą, na razie bardzo nieśmiałą, próbę zmiany tej sytuacji. Mającą w tej postaci raczej charakter próbnego balonu. Samorząd województwa pomorskiego zdecydował się uruchomić dwie pary kursujących jedynie w wakacyjne weekendy pociągów REGIO z Gdyni do Kartuz i z powrotem. Ponieważ równocześnie prowadzone są prace projektowe przed budową Pomorskiej Kolei Metropolitalnej, mającej połączyć gdańskie lotnisko z centrum aglomeracji, a przy okazji Kaszuby z Gdańskiem, perspektywy rozwoju kolei na tej trasie są świetlane. Ale to perspektywy. Na razie przyjrzyjmy się bliżej nieśmiałemu balonowi.

W celu bliższego spojrzenia na ów balon musiałem bardzo wcześnie wstać. Czas podróży pociągiem z Wrocławia do Trójmiasta niestety ciągle się wydłuża, to też materiał na sążnisty artykuł swoją drogą. TLK z Wrocławia do Gdyni i Szczecina odjeżdżał około wpół do szóstej rano z Dworca Głównego. Co dla mnie, mieszkańca odległej od dworca Leśnicy, oznaczało konieczność zerwania się z łóżka w okolicach czwartej. A wstawać o czwartej rano w sierpniową sobotę to wyjątkowa okropność. Ale udało się. I wstać o czwartej, i wsiąść do pociągu, i nawet zająć pusty przedział pierwszej klasy, w którym mogłem sobie trochę podrzemać, rekompensując biednemu organizmowi przedwczesną pobudkę. Drzemało się nieźle, bo pogoda była bardziej październikowa niż sierpniowa. Z drzemki wyrwały mnie dopiero piękne widoki z położonego w okolicach Terespola mostu.

2010_08_28_11_35_07_Terespol_Pomorski.jpg

Zaraz za Terespolem są Laskowice, potem pociąg telepał się ze spacerową prędkością do ciągle remontowanego Tczewa.

2010_08_28_11_51_30_Laskowice_Pomorskie.jpg2010_08_28_11_51_46_Laskowice_Pomorskie.jpg2010_08_28_13_08_09_Tczew.jpg2010_08_28_13_08_49_Tczew.jpg2010_08_28_13_08_58_Tczew.jpg2010_08_28_13_18_38_Tczew.jpg

Dzięki przebudowie linii między Tczewem a Gdańskiem wycieczka zyskała dodatkową atrakcję - przejazd przez towarową stację Zajączkowo Tczewskie. Zdjęć żadnych jednak nie zrobiłem, bo cóż tu fotografować, jadąc między rzędami towarowych wagonów. Ale atrakcja była. Do Gdyni dotarliśmy planowo. Dworzec Gdynia Główna "robi się", podobnie jak wiele innych dużych dworców w ostatnim czasie. Więc jest zamknięty. Jego funkcję tymczasowo i zastępczo przejął położony obok podmiejski dworzec SKM, na którym przygarnięte zostały kasy i informacja PKP Intercity. Dojście do dworca zastępczego wyraźnie oznakowano, trudno się zgubić, chociaż trzeba przejść kawał drogi, żeby się tam znaleźć. Wewnątrz, mimo że budynek jest nieduży, nie ma tłoku. Co albo dowodzi, że z usług kolei mało kto już korzysta, albo doskonałego rozmieszczenia kas i punktów informacyjnych na dworcu zastępczym. Nie będę rozstrzygał, która z tych przyczyn jest bardziej prawdopodobna, mam bowiem swoich czytelników za ludzi inteligentnych. Nie ukrywam natomiast, że wolałbym, żeby prawdziwą była przyczyna druga. Na obrazkach poniżej Gdynia Główna właściwa i zastępcza.

2010_08_28_14_32_18_Gdynia_Glowna.jpg2010_08_28_14_34_58_Gdynia_Glowna.jpg2010_08_28_14_35_05_Gdynia_Glowna.jpg2010_08_28_14_35_33_Gdynia_Glowna.jpg2010_08_28_14_36_36_Gdynia_Glowna.jpg2010_08_28_14_37_08_Gdynia_Glowna.jpg2010_08_28_14_38_51_Gdynia_Glowna.jpg2010_08_28_14_40_00_Gdynia_Glowna.jpg2010_08_28_14_40_13_Gdynia_Glowna.jpg2010_08_28_14_40_52_Gdynia_Glowna.jpg2010_08_28_15_57_10_Gdynia_Glowna.jpg2010_08_28_16_08_27_Gdynia_Glowna.jpg

Pociąg REGIO do Kartuz podstawiono przy peronie czwartym. Był to pomorski SA103, z wetkniętą za przednią i tylną szybę tablicą "KARTUZY", bo na wyświetlaczu tego trudnego słowa napisać niedasię. W środku kilkanaście osób, pusto. Ale kto w sobotnie popołudnie jedzie z Gdyni do Kartuz? Chyba tylko fanatycy zaliczania linii kolejowych, ich znajomi, dziewczyny, żony i mężowie. Gdy oglądałem szynobus z przodu i z tyłu, sąsiednim torem przejechał kontenerowy pociąg Lotosu.

2010_08_28_16_26_14_Gdynia_Glowna.jpg

Odjechaliśmy zgodnie z rozkładem, i od razu po odjeździe jęliśmy wspinać się na Wzgórza Chwaszczyńskie, sięgające w najwyższych miejscach wysokości prawie 200 metrów n.p.m. Linia ma na tym odcinku charakter podgórski, można się chwilami poczuć jak w pociągu do Szklarskiej Poręby, gdy piszcząc na łukach wagon wspina się z poziomu morza kilkadziesiąt metrów w górę. Różnice są takie, że do Szklarskiej jest jeden tor, jedzie się z prędkością piechura, a nad torami wisi sieć trakcyjna. Zaś odcinek Gdynia Główna - Gdańsk Osowa ma dwa tory, linia aż do Maksymilianowa jest niezelektryfikowana, za to ciągle przyzwoicie utrzymana, więc pociągi poruszają się chyżo. A stacja w Osowie jest jedyną stacją kolejową w Gdańsku nie mającą bezpośredniego połączenia z dworcem Gdańsk Główny. Zaczyna się tu bocznica do portu lotniczego, będąca fragmentem wspomnianej wcześniej nieczynnej linii do Kokoszek. W planach PKM Osowa ma być jedną ze stacji węzłowych, gdzie odtworzona linia z Gdańska połączy się obecną Gdynia - Kościerzyna. Budynek dworca jest typowy dla magistrali węglowej, takie same dworce stoją wzdłuż całej linii i jej odnóg, od Krzepic, przez Chorzew Siemkowice, Wierzchucin i Lipową Tucholską aż po Gdańsk. Kolejnym dworcem-klonem, w podejrzliwych jednostkach mogącym wzbudzić podejrzenie o błędy w Matriksie, jest Żukowo Wschodnie. Nie mylić z Zachodnim. Wschodnie leży na "francuskiej" (bo przez polsko-francuskie towarzystwo kolejowe częściowo wybudowanej i później eksploatowanej) magistrali węglowej, zaś Zachodnie na nieczynnej linii Pruszcz Gdański - Łeba, z którą skrzyżujemy się tuż za Żukowem, na nieczynnym podg. Glińcz. Krótką podróż "węglówką" kończymy długim postojem w Somoninie. Długim, bo w PKP i ex-PKP zmiana kierunku jazdy pociągu to ciągle operacja wymagająca mnóstwa czasu, nawet gdy ten pociąg składa się z pojedynczego wagonu motorowego. Postój okazał się być jednak pożytecznym, dał mi bowiem szansę na połażenie po malowniczo położonej stacyjce i zrobienie kilkunastu fotek. Część z nich prezentuję poniżej, wraz z portretami stacji i przystanków na linii węglowej: Gdyni Wielkiego Kacku, Gdańska Osowy, Rębiechowa, Żukowa Wschodniego i Kiełpina Kartuskiego.

2010_08_28_16_27_24_Gdynia_Wielki_Kack.jpg2010_08_28_16_34_36_Gdansk_Osowa.jpg2010_08_28_16_38_44_Rebiechowo.jpg2010_08_28_16_43_42_Zukowo_Wschodnie.jpg2010_08_28_16_53_42_Kielpino_Kartuskie.jpg2010_08_28_16_58_15_Somonino.jpg2010_08_28_16_59_16_Somonino.jpg2010_08_28_16_59_43_Somonino.jpg2010_08_28_17_01_58_Somonino.jpg2010_08_28_17_02_21_Somonino.jpg

Z Somonina po kilkunastu minutach postoju odjechaliśmy w tę samą stronę, z której przyjechaliśmy. Tylko innym torem. Linia do Kartuz przez kilkaset metrów biegnie wzdłuż linii z Gdyni, za którą widać zabudowania Somonina.

2010_08_28_17_10_17_Somonino.jpg

Potem kilka minut jazdy przez lasy i wzgórza, i kolejne budynki za oknami. Tym razem to już Kartuzy. Cel podróży, stacja węzłowa, z której niegdyś można było pojechać do Lęborka czy Łeby przez piękne kaszubskie lasy. Obecnie ślepa końcówka, gdzie zawracają czasem pociągi z Gdyni. Peron "somoniński", przy którym zatrzymał się pociąg i na którym postawili stopy nieliczni wysiadający, jest krótki. I pierwszy. Za nim długi, kilkudziesięciometrowy, i w obecnej sytuacji całkowicie niepotrzebny peron drugi. Przy nim pewnie kiedyś zatrzymywały się pociągi z Pruszcza czy Gdyni. Bo póki istniała w Glińczu łącznica, nie trzeba było tracić czasu na jazdę przez Somonino i konieczny tam postój. W planach PKM jest również odtworzenie tej łącznicy i skrócenie tym samym podróży z Trójmiasta do Kartuz. Oby. Bo na razie tutejsza stacja to kilka zardzewiałych i pustych torów, magazyn z rampą, czynna nastawnia, rdzewiejący wrak Ty2 i pudełkowaty budynek dworca, zamknięty oczywiście na cztery spusty. Za szybą zamkniętych i zakratowanych drzwi ciągle wisi kartka z 2003 roku z informacja Pomorskiego ZPR o likwidacji pociągów do Kartuz "z przyczyn ekonomicznych". Jak by to powiedział klasyk "pociągi do Kartuz nie majom sensu ekonomicznego". Aż dziw, że Klasyk jeszcze nie pracuje w Przewozach Regionalnych… Kilkoro przyjezdnych błyskawicznie opuściło stację, na której przez chwilę było całkowicie pusto. I tak pewnie jest na co dzień. Ale że była sobota, nagle przed dworzec zajechały eleganckie samochody, wysiadło z nich elegancko ubrane towarzystwo, z panną młodą i panem młodym na czele. I cały weselny orszak ruszył na peron robić sobie zdjęcia. Jest teraz jakaś dziwna moda na ślubne sesje zdjęciowe w różnych egzotycznych miejscach. A że dla wielu usamochodowionych Polaków zardzewiała i zarośnięta kolej takim egzotycznym (i cokolwiek trącącym obciachem) miejscem jest, wystarczy pojechać na najbliższą nieczynną stację i już mamy niecodzienną sesją tanim kosztem. I tu weselnikom opadły nieco szczęki, bo zobaczyli przy peronie wcale nie wyglądający na zardzewiały, a tym bardziej na nieczynny, pociąg do Gdyni. Może dzięki tej ślubnej sesji parę osób w Kartuzach i okolicy dowiedziało się, że kolej powstała z martwych? Byłby to jakiś dodatkowy pożytek z wizyty weselników na stacji. Bo pożytkiem niewątpliwym dla załogi pociągu była sprezentowana jej flaszka weselnej wódki. I tak to młodzi mogli zapozować do zdjęcia w kabinie maszynisty, a panowie wąsaci mieli się czego napić z kolegami równie wąsatymi albo i nie. I wszyscy byli zadowoleni. Obrazki ze stacji w Kartuzach poniżej.

2010_08_28_17_27_34_Kartuzy-dworzec.jpghttp://www.psofometr.pl/galerie/displayimage.php?pid=48412010_08_28_17_29_54_Kartuzy-dworzec.jpg2010_08_28_17_33_00_Kartuzy-dworzec.jpg2010_08_28_17_33_35_Kartuzy-dworzec.jpg2010_08_28_17_34_20_Kartuzy-dworzec.jpg2010_08_28_17_34_31_Kartuzy-dworzec.jpg2010_08_28_17_34_49_Kartuzy-dworzec.jpg2010_08_28_17_42_52_Kartuzy-dworzec.jpg

Jak widać na ostatnim zdjęciu, dworzec od strony miasta dworca już nijak nie przypomina. Ot, jeszcze jeden brzydki budynek na przedmieściu, ze sklepami i hurtowniami wewnątrz. Zresztą teraz taka moda. Nawet czynne dworce zmienia się w centra handlowe, więc cóż się dziwić, że nieczynne zmieniają się w nie jeszcze bardziej. Lepsze zresztą hurtownie niż pustostany i miejsca schadzek żuli. W które też wiele dworców się zmieniło, i trwać tak będą aż do samoistnego zawalenia się albo wyburzenia. Kartuski ma sporo szczęścia, bo niedawno przejęła go gmina (w związku z projektowana rewitalizacją kolei do Gdyni a nawet być może do Pruszcza) i być może jakąś poczekalnię i kasę tam otworzy. A żeby się dworzec kolejowy nie czuł źle ze swoją brzydkością i kanciastością, nieopodal postawiono równie brzydki dworzec autobusowy. W sobotnie popołudnie był równie opustoszały. W niedzielny poranek zresztą było niewiele lepiej. Przyjechał jeden autobus i na tym koniec. Jeżeli ktoś nie wie, że to tu, naprzeciwko Biedronki jest PKS, łatwo mógłby przeoczyć dworzec, biorąc go za jakiś nieużywany parking. Ani jednego autobusu na pustym placu. Komunikacja publiczna na Kaszubach cienko przędzie, ciągle czytam w Internecie o likwidacji kolejnych kursów autobusowych. Pociągów już zostało tyle co kot napłakał, więc za bardzo nie ma jak kolejnych likwidować. Nawet można mieć nadzieję, że ich zacznie przybywać, skoro samorząd województwa wydaje poważne pieniądze na budowę nowych linii i przywrócenie do życia zamkniętych. Ale póki co wąskie i kręte drogi między kaszubskimi wzgórzami zapełniają motoryzacyjne śmieci z krajów od nas bogatszych, w których skazani na nie mieszkańcy wyruszają co dzień do pracy i na zakupy. Ale już niedługo... Cywilizacja się rozwija, a motoryzacja albo zmieni się nie do poznania, albo zniknie jak wcześniej konne powozy. Czasy dymiących kaszlaków, którymi ludzie musieli jeździć z braku innej alternatywy, na szczęście powoli przemijają. Niebawem relacja z drugiego dnia wycieczki, tymczasem zapraszam do galerii, gdzie można obejrzeć więcej fotek z opisami.

Comments

> linia aż do Bydgoszczy jest niezelektryfikowana

Nie do Maksymilianowa czasem?

Oczywiście masz rację. Zaraz się poprawi.

Add new comment

Plain text

  • No HTML tags allowed.
  • Web page addresses and e-mail addresses turn into links automatically.
  • Lines and paragraphs break automatically.
CAPTCHA
This question is for testing whether or not you are a human visitor and to prevent automated spam submissions.