2007-12-13

Wrocław Leśnica - Legnica - Jelenia Góra - Węgliniec - Wrocław Główny

W cztery dni po uruchomieniu po wielu latach pociągów pasażerskich na odcinku Zebrzydowa - Lwówek Śląski wybrałem się, by zobaczyć, jak to tam funkcjonuje. Miałem jechać do Jeleniej Góry, następnie stamtąd przez Węgliniec i Żary do Zielonej Góry (również reaktywowano bezpośrednie połączenie). Wycieczka została przerwana w Węglińcu, bo na odcinku Węgliniec - Zielona Góra zamiast pociągu kolejarze podstawili gumobus. Zaczęło się przed szóstą rano, w egipskich ciemnościach, jak to w grudniu bywa. Biegłem spod domu na stację Wrocław Leśnica, tam okazało się, oczywiście, że niepotrzebnie, bo osobowy z Wrocławia do Goerlitz spóźnił się o pięć minut.

Pierwszym wagonem był AB, czyli jedynka pół na pół z dwójką. Jako szczęśliwy posiadacz Regio Karnetu udałem się, oczywiście, do części oznaczonej cyfrą "1", by tam w spokoju zażyć relaksu przed zaliczeniem odcinka Zebrzydowa - Lwówek, a przy okazji zapoznać się z instrukcją obsługi aparatu fotograficznego, który na tę wycieczkę pożyczyłem od koleżanki. Pierwsze fotki zrobiłem juz, co prawda, podczas wjazdu pociągu na Leśnicę. Ponieważ nic na nich nie widać, nie zdecydowałem się na ich umieszczenie na stronie. Po przeczytaniu kilku stron instrukcji udało mi się wykonać zdjęcie, którego nie wstydzę się opublikować, więc oficjalnie niech będzie to Moje Pierwsze Zdjęcie Kolejowe. Przedstawia peron przystanku Przedmoście Święte na modernizowanej magistrali E30:

Przedmoscie_swiete-01.jpg

Dalsza podróż do Legnicy przebiegała spokojnie - za oknem wagonu przemykały kolejne przystanki, ja robiłem kolejne zdjęcia do niczego, aż nadszedł czas opuszczenia miłego i ciepłego przedziału pierwszej klasy. W Legnicy według planu miałem się przesiąść w szynobus do Jeleniej Góry (dłuuugo nie było pociągu takiej relacji, dłuuugo) i tymże zaliczyć świeżo reaktywowany odcinek Zebrzydowa - Lwówek Śląski. "Szynobus" okazał się być typowym dla naszych lokalnych linii pociągiem w składzie SU42 (z Olsztyna) i bonanza, czyli bezprzedziałowy wagon Bh. Przy okazji, na sąsiednim peronie, udało mi się zobaczyć EN57 do Lubina, czyli kolejną dolnośląską reaktywację, bo do Lubina też kilka lat pociągi pasażerskie nie kursowały.

Legnica-01.jpgLegnica-03.jpg

Oba reaktywowane pociągi były kompletnie puste. Może w jednostce do Lubina byli jacyś pasażerowie - stała przy innym peronie, mogłem ich nie dostrzec, a ślepawy jestem, zwłaszcza z rana. Natomiast jestem w stu procentach pewien, że w moim pociągu nie było nikogo poza mną. Kierownik stał na peronie. A, byli jeszcze dwaj maszyniści w lokomotywie, więc siły kolejarzy były przeważające. 3:1. Niedobrze. Opóźniony pociąg do Goerlitz ruszył w dalszą drogę, a dziesięć minut po nim ruszyliśmy my. Też z opóźnieniem, bo aż do Zebrzydowej przyszło nam jechać jego śladem. Pierwszym przystankiem za Legnicą były Miłkowice. I tu niespodzianka - wsiadła jedna pani. I to pani niebędąca kolejarzem - kupiła bilet u kierownika, który pojawił się, zwabiony szturmem jednoosobowego tłumu pasażerów. Ale pani była tylko jedna, więc kolejarze ciągle przeważali.

Legnica-04.jpgMilkowice-01.jpg

Jak to we zwyczaju u nas jest, wszystkie remontowane stacje na przebudowywanej magistrali E30 wyglądają prawie tak samo - takie same perony, prawie identyczne wiaty i tablice. Zresztą wystarczy porównać obrazek powyżej, przedstawiający Miłkowice, z poniżej widocznym Chojnowem. W Chojnowie, chociaż to city większe od Miłkowic, nie wsiadł nikt, podobnie zresztą jak na kolejnych, mniejszych, przystankach. I tak dotarliśmy do Bolesławca. Tu spodziewałem się może nie tłumu, ale przynajmniej kilku pasażerów. No, może chociaż dwóch, żeby wygrać z kolejarzami... Niestety - błyszczący nowością bolesławiecki peron był pusty. Cóż - ten pociąg jeździł ledwie od czterech dni, więc, realistycznie rzecz biorąc, trudno było się czegoś innego spodziewać.

Chojnow.jpgBoleslawiec-01.jpgBoleslawiec-02.jpg

I tak dojechaliśmy do Zebrzydowej. Geniusze projektujący przebudowę tej stacji, prawdopodobnie w myśl pekapowskiej ortodoksji, uznali, że skoro ruch pasażerski na odcinku Żagań - Zebrzydowa - Jelenia Góra został przez PKP "zawieszony", to zawieszenie owo będzie zawieszeniem kanonicznie pekapowskim, czyli betonowym, czyli na amen. Wyposażyli węzłową stację w zestaw peronów taki sam, jak na okolicznych przystankach, czyli po jednym peronie na każdy tor główny. Dobrze, że chociaż rozjazd na Lwówek zostawili. Postój w Zebrzydowej według planu miał trwać 6 minut, ale w planie był szynobus. Wyjazd na Lwówek jest w tym samym kierunku, co wjazd z Legnicy, więc trzeba zmienić czoło pociągu. Zanim lokomotywa się przetransferowała na drugi koniec jednowagonowego składu, upłynęło ponad 15 minut. Które należy doliczyć do dziesięciominutowego opóźnienia uzyskanego na starcie. Razem prawie pół godziny. I tak codziennie, aż do pojawienia się szynobusu. Żeby wypromować nowe połączenie i przyzwyczaić ludzi do punktualności by PKP. Oczywiście nikt nie wsiadł.

Zebrzydowa-02.jpgZebrzydowa-03.jpgZebrzydowa-03a.jpgZebrzydowa-04.jpg

Nadszedł czas na esencję wycieczki, czyli zaliczenie. Tuż za stacją w Zebrzydowej pociąg skręcił ostro na południe, wjeżdżając na jednotorową, niezelektryfikowaną linię do Jeleniej Góry. Prędkość znacznie spadła, było już względnie jasno, no i zamiast w szynobusie z nieotwieralnymi oknami siedziałem w klasycznej bonanzie. Zatem były idealne warunki do robienia fotek. Zabrakło tylko jednego - dobrego focisty. Był focista pełen entuzjazmu, ale kiepskawy i niewyspany. Stąd pierwszy przystanek na zaliczanym odcinku - Nowogrodziec - doczekał się tylko jednego zdjęcia. Na którym zresztą wygląda jak pełnoprawna stacja. Ale stacją, ani handlowo, ani ruchowo, nie jest. Semafory ma nieczynne, za to urzęduje tam dróżnik, obsługujący szlabany przejazdu drogowego. Jak się pewnie wszyscy Czytelnicy spodziewają, w Nowogrodźcu nikt nie wsiadł. Dalej było 3:2 dla kolejarzy. Pani z Miłkowic okazała się bardzo wytrwałą podróżniczką, bo dojechała aż do Jeleniej Góry, a nawet chyba miała zamiar przesiąść się w pociąg do Szklarskiej Poręby.

Nowogrodziec-03.jpg

Następny przystanek - Gościszów - wyglądał już jak typowy przystanek na lokalnej linii PKP. Trawa po pas, wiata, żywego ducha wokoło. Dużo lepiej było kawałek dalej - w Niwnicach. Po pierwsze - to stacja. Po drugie - czynna, wyposażona w kształtowe semafory i dwie nastawnie. Po trzecie - wsiadła tam jedna pasażerka. I było 3:3, siły się zrównoważyły, kolejarze już nie mogli czuć się tak pewnie, w ich szeregi poczęło się na pewno wkradać zwątpienie. Tym bardziej, że pani z Niwnic okazała się być niezwiązana z PKP i natychmiast po wejściu do wagonu pospieszyła do kierownika po bilet.

Gosciszow-01.jpgNiwnice-04.jpgNiwnice-05.jpg

Rakowice Wielkie - nazwa brzmiała obiecująco, bo skoro takie wielkie te Rakowice, to może i wielkie będzie zainteresowanie podróżami kolejowymi u wielkich ich mieszkańców. Faktycznie, można określić tę wieś jako wielką, są tam bloki i jakiś przemysł chyba funkcjonuje, ale na przystanku (typowym: trawa + wiata) nie czekał nikt. A może i czekał, a gdy minął rozkładowy czas odjazdu, to sobie poszedł. Na busa na przykład.

Rakowice_Wielkie-02.jpgRakowice_Wielkie-04.jpg

Rakowice można chyba uznać za przedmieście Lwówka Śląskiego. Południowa głowica tej stacji jest nieobsadzona, wjeżdżamy więc na sygnał zastępczy, co budzi ponure skojarzenia z nieodległym Wałbrzychem i nędzą tamtejszej kolei. Lwówek był kiedyś czterokierunkowym węzłem. Można było stąd dojechać do Legnicy (przez Jerzmanice) i do Gryfowa Śląskiego. Potem był przelotową stacją, przez którą przejeżdżały pociągi z jeleniej Góry do Zebrzydowej, Żagania, Poznania i Szczecina. Potem, gdy pociągi do Zebrzydowej i dalej na północ zawieszono, stał się stacją końcową ślepego ogonka z Jeleniej Góry. PKP ciągle marzyła się całkowita likwidacja pociągów na tym odcinku. Teraz znowu jest przelotową stacją i mijanka dla pociągów Jelenia Góra - Bolesławiec / Legnica. Widać, że kiedyś był tu większy ruch. Stacja jest spora, z trzema peronami, hula na niej wiatr i straszą duchy. Tory, w większości nieużywane, rdzewieją, w nikomu juz niepotrzebnym przejściu pod peronami chlupie woda, a drewniane wiaty nad peronami murszeją. Wszystko smutne i zapyziałe. Zwłaszcza na tle nowiutkiego SA132 z Jeleniej Góry do Bolesławca, z którym się mijaliśmy. Błyszczący szynobus wyglądał na tej pół umarłej stacji jak UFO. W Lwówku wsiadły trzy osoby. W przeciwpociągu do Bolesławca też ciężko było jakieś życie dostrzec. Za to na bocznym torze stało kilka wagonów towarowych, co może oznaczać, że jakieś towary ktoś tu koleją jeszcze sprowadza. Albo wywozi. Tak czy siak - dobre chociaż to.

Lwowek_slaski-02.jpgLwowek_slaski-02.jpgLwowek_slaski-03.jpgLwowek_slaski-04.jpg

Za Lwówkiem wjechaliśmy już w okolice bardziej górzyste, więc podróż zrobiła się ciekawsze krajobrazowo. Zatrzymaliśmy się najpierw w Dębowym Gaju (nikt nie wsiadł), a chwilę później w Marczowie, gdzie do pełnej powietrza bonanzy wpadł, rzec by można, przeogromny tłum - całe pięć osób. Za Marczowem tory biegną wzdłuż Bobru - pociąg jedzie tuż koło rzeki, płynącej meandrami miedzy łagodnymi, zalesionymi wzgórzami. Co wygląda bardzo ładnie, nawet w smutny, deszczowy dzień.

Debowy_Gaj-01.jpgMarczow-01.jpgMarczow-03.jpgMarczow-05.jpg

Po długiej, bo bardzo wolnej, jeździe doliną Bobru pociąg zatrzymał się we Wleniu. Gdzie rośnie piękna wierzba. I gdzie został pobity rekord wymiany pasażerów - wsiadło sześć osób. Szacuneczek. W Pilchowicach-Nielestnie nie wsiadł nikt.

Wlen-02.jpgWlen-03.jpgPilchowice-Nielestno-01.jpgPilchowice-Nielestno-02.jpg

W Pilchowicach jest sztuczne jezioro, nad którym pociąg przejeżdża przez malowniczy most, wielokrotnie uwieczniany na różnych pocztówkach. Ja miałem okazję zrobić zdjęcie z tego mostu. A zanim je zrobiłem, za oknem mignął kolejny przystanek - Pilchowice Zapora (jak sztuczne jezioro, to i zapora obowiązkowo musi być), na którym pociąg zyskał jednego pasażera, ale dwóch stracił. Ostatnimi przystankami przed końcem trasy były Siedlęcin i Jeżów Sudecki - milutki budynek stacyjny w tym ostatnim został zeszpecony oknami PCV w białych ramach pasującymi do niego jak pięść do oka.

Pilchowice_Zapora-01.jpgPilchowice_Zapora-01.jpgSiedlecinJezow_Sudecki-03.jpg

Jelenia Góra. Koniec jazdy. Kiedyś tętniąca życiem stacja, z której jeździło się do Karpacza, Szklarskiej Poręby, Kowar czy Lubawki. Teraz między pustymi peronami hula wiatr, w przejściu pod peronami woda kapie na głowę, w hallu zimno i cicho, przed dworcem też nie lepiej - pustka i bezruch. Fakt - nie leży ten dworzec w centrum miasta. Ale i tak za cicho tu i za pusto, jak na główny dworzec w kilkudziesięciotysięcznym mieście, stolicy turystycznego, karkonoskiego zagłębia. Kto teraz jeździ w Karkonosze koleją? Chyba tylko kolejarze, bo prawie nic nie płacą, emeryci, bo mają mnóstwo czasu i zniżki, i pasjonaci, bo mają nierówno pod sufitem. Pociąg z Wrocławia do Szklarskiej Poręby jedzie pięć godzin. Tyle, co do Szczecina. Wszyscy jeżdżą busami i autobusami Krychy, PKS-Tour, Polbusu i stada innych przewoźników. O pociągach do Karpacza, Kowar, Świeradowa czy Lubawki słuch zaginął. Wybitne umysły z PKP przy każdej zmianie rozkładu wyłażą ze skóry, żeby tylko "zawiesić" ostatnią pamiątkę po pociągach w góry - linię do Szklarskiej Poręby. Na razie bezskutecznie, ale mają juz spore sukcesy na koncie - pociągów do Szklarskiej jak na lekarstwo, od Piechowic w górę toczą się z zawrotną prędkością 20 km/h i mało kto ma ochotę do nich wsiąść. Ja, po krótkim spacerze po dworcu i jego najbliższej okolicy ruszam w dalszą drogę. Miałem jechać szynobusem do Zielonej Góry. Nie ma szynobusu do Zielonej Góry. Jest EN71 z plastikowymi siedzeniami do Węglińca. Dalej KKA. Vivat PKP!

Jelenia_Gora-01.jpgJelenia_Gora-02.jpgJelenia_Gora-03.jpgJelenia_Gora-05.jpgJelenia_Gora-01.jpg

W zaszynobusie do Węglińca frekwencja była podobna, jak w pociągu z Legnicy. Czyli nie jechał nim prawie nikt. W porównaniu z pociągami na głównej linii do Wrocławia, do Węglińca jedzie się nader szybko. Linia jest jednotorowa i z drutem. Pędzona prądem jednostka, lekka, bo pusta, szybko połykała kilometry do pierwszej stacji w Rybnicy. Imponujący stoi tam budynek. Ale, jak to w tych okolicach bywa, do pociągu nikt nie wsiadł. Zaraz za Rybnicą zatrzymaliśmy się w Starej Kamienicy. Tu także wymiana pasażerów była zerowa, za to uwagę przykuwała bardzo oryginalna "dekoracja świąteczna" budynku stacyjnego. Proszę uważnie spojrzeć na ostatni obrazek. :)

Rybnica-01.jpgStara_Kamienica-01.jpgStara_Kamienica-02.jpg

Z południowych okien pociągu, gdy chmury rzedną, widać ciągnące się w oddali Góry Izerskie, wzdłuż których linia przebiega. Kolejny przystanek, Kwieciszowice, nie miał budynku ani żadnych atrakcji świątecznych. Pasażerów też żadnych nie miał do zaoferowania. Potem był Rębiszów, stacja ze sporą gromadą wagonów towarowych na bocznych torach, ale równie pustymi, jak zawsze chyba tutaj, peronami. Wszędzie kilkusekundowe postoje, i dalej, dalej, dalej... Przed Gryfowem zatrzymaliśmy się jeszcze w Młyńsku, ale gdybyśmy się nie zatrzymali, nie byłoby wielkiej różnicy.

Kwieciszowice-01.jpgRebiszow-01.jpgMlynsko-01.jpg

Z Gryfowa Śląskiego kiedyś odjeżdżały pociągi do Świeradowa. Teraz nie odjeżdżają i już chyba nigdy nie pojadą. Można tez było jechać stąd do Lwówka, ale nie tak jak ja, przez Jelenią Górę. Bezpośrednio i krócej. A nawet były pociągi Jelenia Góra - Świeradów przez Lwówek. :) Teraz są tylko puste pociągi Jelenia Góra - Węgliniec / Zielona Góra, ale i na nie już kilka razy się zasadzali pekapiarze, na razie bezskutecznie. Jest jeszcze sezonowy pospieszny Szklarska Poręba - Szczecin. Pociąg, który kiedyś, gdy był osobową nocną rzeźnią, jeździł przez... Lwówek i Zebrzydową. Skomplikowane to wszystko. Pustka w Gryfowie bardzo przypomina tę w Lwówku, tylko budynek dworca jest w trochę weselsze kolory pomalowany. I chyba bardziej zadbany.

Gryfow_slaski-01.jpgGryfow_slaski-02.jpg

Pierwszym przystankiem za Gryfowem jest Ubocze. Tu czas się zatrzymał. Jakby wojna skończyła się wczoraj. Z tym, że pewnie po wojnie te zrujnowane domeczki wyglądały dużo ładniej niż teraz. PKP jest dla kolei gorsze niż wojna. Smutne. Potem Olszyna Lubańska, gdzie po raz pierwszy w tej podróży przez chwilę zobaczyłem błękitne niebo.

Ubocze-02.jpgOlszyna_Lubanska-01.jpg

No i Lubań. Kolejny kiedyś ruchliwy węzeł, będący obecnie tylko mijanką dla pociągów Jelenia Góra - Węgliniec. Wyspowy dworzec stoi miedzy torami. Gdy byłem mały, przyjeżdżałem tu czasem na wakacje. Na stacji był ruch, jeździły tędy m.in. międzynarodowe pociągi do Frankfurtu i Lipska, osobowe do Leśnej i Zgorzelca, startowała co wieczór rzeźnia do Warszawy. Teraz tylko z jednej strony budynku zatrzymują się pociągi pasażerskie, tory zgorzeleckie są zardzewiałe i rzadko cokolwiek po nich jeździ, budynek dworca jest cichy i smutny, z mojego pociągu wysiadło kilka osób, a ogromny budynek nastawni wydaje się być szyderstwem z tego wszystkiego.

Luban_slaski-02.jpgLuban_slaski-03.jpgLuban_slaski-05.jpgLuban_slaski-06.jpg

Ponieważ, jako się juz rzekło focistą byłem podczas tej wycieczki bardzo niedoświadczonym, nie zaopatrzyłem się w zapasowe baterie do aparatu. W Lubaniu oznajmił mi, że albo dam mu nowe, albo on przestaje robić zdjęcia. Nie dałem. Przestał. Postanowiłem skrócić wycieczkę. Zrezygnowawszy z wątpliwej przyjemności podróżowania zastępczym gumobusem do Zielonej Góry, wsiadłem w Węglińcu w pierwszy pociąg do Wrocławia.

Szczegółowa fotorelacja z tego kółeczka do obejrzenia w tej galerii. Zapraszam.

Add new comment

Plain text

  • No HTML tags allowed.
  • Web page addresses and e-mail addresses turn into links automatically.
  • Lines and paragraphs break automatically.
CAPTCHA
This question is for testing whether or not you are a human visitor and to prevent automated spam submissions.