Widok na budynek dworca. W Mysłowicach sporo pasażerów opuściło pociąg, który był obficie zapełniony. Myślę, że gdzieś tak 60-70% jednostki. A przecież ciągle coś brzęczą pekapiarze i samorządowcy, żeby zlikwidować pociągi Katowice - Oświęcim, bo nikt nie jeździ. Do Wodzisławia, to, owszem, nikt nie jeździ. Ale za to pociągi tam jeżdżą, i to dosyć gęsto, w porównaniu z odcinkiem Mysłowice - Oświęcim. Dziwne to wszystko. W ogóle komunikacja publiczna na Górnym Śląsku jest dziwna.