Cóż. Chyba hejterzy z forumów, mieniący się "miłośnikami kolei", a plujący jadem na wszystko, co z nią związane i twierdzący że najfajniejsze na świecie są różne busy polskie i niepolskie (jakie to polskie, swoją drogą - nienawidzić tego, co się rzekomo kocha, a kochać to, czego się rzekomo nienawidzi) nigdy nie jechali Intercity Busem. Jak na autobus, którym nikt nie jeździ, był zadziwiająco pełny. Konkretnie - wszystkie miejsca siedzące były zajęte, częściowo przez ludzi, którzy chcieli jechać wcześniejszym autobusem, ale się nie zmieścili. Co mi się podoba - przed wejściem konduktor sprawdził bilety. W autobusach interREGIO pozwalali włazić do środka każdemu, a potem były awantury.