Poszedłem sobie do kibelka, dwa wagony ku przodowi. U nas - zimno, ludzie w kurtkach siedzą, skuleni niczym żule, zresztą klientela wąsata i emerycka jakaś taka. Tam - cieplutko, laptopy, iPody, miejsca wszystkie pozajmowane... Dwa światy. A ten sam pociąg.